poniedziałek, 24 września 2012

Nie lubię poniedziałku

Warto poględzić (pomarudzić) czasami.Otworzenie oczu po sygnale budzika, gdy na dworze jeszcze ciemno, pomijając fakt, że jest już wrzesień, nie należy do najłatwiejszych. Ale co tam, przepękałem (wytrzymać, przetrzymać). Wypindrzony (wystrojony), ale na całe szczęście nie jak elegant z Mosiny czy junek z Buku, ruszyłem w chłod jesiennego poranka na pętlę tramwajową. Zegar na IMGW pokazuje 10,2 stopni Celsjusza, na niebie widać pierwsze promyki słońca - jest 6:30 rano, mija mnie autobus. I pan żul (pener), którego widuję co dzień. Z pobliskich cukierni dochodzi zapach pieczywa, mam ochotę na sznekę z glancem (drożdżówka z lukrem). Bimba (tramwaj) na Zawady stoi dostojnie z zaparowanymi szybami na pętli Ogrody. W środku pełno takich samych nieszczęśników jak ja - wybudzonych za wcześnie ze snu, nie mogących do końca pogodzić się z tym, że znów nastał znienawidzony przez wszystkich poniedziałek... Kwynkam, tak kwynkam (marudzę), nie mniej robi mi się jakoś lepiej, gdy przypominam sobie tą piosenkę kabaretu Tey :) :
Miłego poniedziałku ;-)
Pozdrawiam
Tympanistam

2 komentarze:

  1. IMHO tłumaczenia gwary w nawiasach jedynie przeszkadzają i wkurzają. Jak ktoś czegoś nie rozumie zawsze może sobie "wygooglować". Twoje wyjaśnienia psują cały wpis.

    Pozdrawiam,
    Anonim

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    Myślę, że salomonowym rozwiązaniem będzie słownik pod każdym tekstem. Dzięki za uwagę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Witaj, serdecznie zapraszam do komentowania, tej! :)