środa, 31 lipca 2013

Heksa na wymborku - czarownice w dawnym Poznaniu

Rycina przedstawiająca czarownice z Belvoir, rok 1619 (swoją drogą, czy to był piękny widok? - franc. bel voir)(1)
W prawdzie, w dzisiejszych czasach prawdopodobnie nie istnieją czarownice sensu stricto, a na miano heksy może zasłużyć co najwyżej teściowa (kochane mamusie...) bądź kobieta o paskudnym charakterze i niemiłej dla oczu aparycji, to w mrokach dziejów można znaleźć zapiski o prawdziwych czarownicach w Poznaniu.
Kroniki poznańskich jezuitów podają, że w Poznaniu lokalne czarownice, za swoją Łysą Górę obrały wzgórze, na którym do dziś stoi kościół św. Wojciecha...
Wzgórze Świętego Wojciecha w Poznaniu (2)
Proceder był znany od lat, od lat wiedźmy były sądzone, nie mniej wydanie w 1614 roku polskiego przekładu "Malleus Maleficarum"- "Młot na czarownice" - zapoczątkowało istną modę na polowania na czarownice, którą swoją intensywnością może przebić jedynie gorączka na punkcie wyprzedaży w promocyjnej cenie, w centrach handlowych (swoją drogą, tam też zdarza się spotkać heksy walczące o ciuch po obniżce -50% :-) ). Autorzy tego, jakby nie patrzeć bardzo popularnego w tamtych czasach dzieła, dominikanie Heinrich Kramer i Jacob Sprenger, w dzisiejszych realiach za przyjętą metodykę rozpoznawania czarownic, w najlepszym wypadku mogliby uzyskać pokój z widokiem w Gnieźnie (dla niewtajemniczonych - lokum tego byłoby w "Dziekance")
Polska wersja "Malleus Maleficarum"(3)

Nurtuje Was zapewne pytanie, jak można było rozpoznać czarownicę? Jeżeli nie przyznała się sama, stosowano liczne, dość "oryginalne" testy...Wysublimowane tortury, poprzedzone były całkowitą depilacją ciała, aby zły duch nie miał gdzie się ukrywać. Pierwszą z nich była próba wody - jeżeli kobieta wypłynęła, była uznawana za czarownicę, zaś jeżeli nie, no cóż, przynajmniej sąsiedzi nie gadali, że ktoś na czarownicę w rodzinie...Ewentualnie kazano uchwycić "podejrzanej" rozgrzany do białości pręt lub włożyć rękę do wrzątku - jak rany ładnie się goiły, to bezapelacyjnie uważano taką kobietę za winną parania się magią i konszachtów z siłami zła. Poza tym, taką kobietę stawiano na beczce bądź kłodzie, ponieważ uważano, że czerpie ona siły z ziemi.
Gama tortur, które po tym następowały, jest tak przeogromna, że aż dziw bierze, że ludzka pomysłowość w dziedzinie krzywdzenia innych jest, aż tak wielka. Na porządku dziennym było pojenie do oporu wodą, octem, dyby czy rozciąganie i przypalanie. Na całe szczęście, do Poznania nie dotarły tak subtelne narzędzia tortur jak chociażby żelazna dziewica (bądź dziewica norymberska), którą widać na zdjęciu poniżej:
  Żelazna dziewica - eksponat Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze (4)
Po licznych bolesnych i okrutnych torturach, jeżeli biedaczka nie zmarła przedwcześnie, przyznawała się ona do wszystkiego, co jej wmówiono. Kończyło się to oczywiście stosem...W przypadku Poznania miejsce straceń znajdowało się przy dzisiejszej ulicy Krzyżowej na Wildzie. Dla współczesnych,o zgrozo, była to forma rozrywki...
Krótkie kalendarium (co ciekawsze) straceń czarownic w Poznaniu:
1511 - Na Chwaliszewie, wtedy samodzielne miasto, spalono pierwszą w Polsce czarownicę. Oskarżona była o: "psucie piwowarom piwa a kupcom i szynkarzom odbytu (dobytek!) i podobne figle"
1544 - Spalenie pierwszej poznańskiej czarownicy - Doroty Gniećkowej. Przytoczono jest "standardowe" zarzuty takie jak psucie mleka, rozbijanie małżeństw czy zsyłanie gradobicia...
1567 - Posądzona o czary Katarzyna z Iłowca umiera podczas tortur w podziemiach poznańskiego ratusza, co nie przeszkadza jej oprawcom w wywleczeniu jej zwłok i spaleniu na stosie!
1582 - Anna Chociszewska, podczas procesu o nakłanianie do nierządu, przyznała, że kopulowała z samym diabłem. Dla odmiany została ścięta...
1645 - Regina Boroszkowa była bardziej "ambitna" od w/w Anny Chociszewskiej - przyznała się do intymnych igraszek z kilkoma diabłami.
1722 - Rodzynek! Andrzej Bocheński z Grodziska zostaje ścięty za sprzedanie duszy diabłu.
Palenie czarownic - rycina pochodzi z "Malleus Maleficarum"(5)

Nie wiadomo do końca ile kobiet (mężczyzn również) straciło swoje życie w bardzo kontrowersyjnych procesach o czary, w których obca była sprawiedliwość, a sędziami byli często sadyści i zwyrodnialcy...
Na całe szczęście Poznań miał swój wkład w walkę z tym chorym procederem. Warto tu przytoczyć publikacje profesora Wojciecha Regulusa, pracownika przykatedralnej Akademii Lubrańskiego, które piętnowały metodykę i sens procesów według wytycznych zawartych w "Młocie na czarownice". Innym "głosem rozsądku" była publikacja bernardyna, księdza Serafina Gamalskiego z 1742 pt."Przestrogi duchowe".

Jak już wspomniałem, w dzisiejszych czasach nie ma już, chyba, czarownic. Inne jest też ich postrzeganie - chociażby, przez wykorzystanie wizerunku czarownicy w popkulturze np. w książkach i filmach o Harrym Potterze. Jedyna myśl, jaka się nasuwa po zapoznaniu z tą dość makabryczną częścią historii Poznania, jest to, że ludzie ze strachu przed nieznanym i złem, potrafią być tak bardzo okrutni, jak to czego się boją...

Pozdrawiam
Tympanistam
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Literatura:
1)A.Pleskaczyński, T.Specyał, "Kryminalna historia Poznania" Wyd. Art Media Studio, Poznań 2008
Ryciny:
1)Za wikipedia :Czarownice z Belvoir
2)Zdjęcie satelitarne Wzgórza Św. Wojciecha :Mapy google, Święty Wojciech
3)Za wikipedia :Młot na czarownice
4) Za wikipedia: Żelazna dziewica
5) Za wikipedia: Palenie czarownic

Słownik: Heksa - jędza, wiedźma, czarownica, wymborek - wiadro., "Dziekanka" - potoczne określenie szpitala zajmującego się leczeniem osób, które los pokarał schorzeniami psychiki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj, serdecznie zapraszam do komentowania, tej! :)