Piątek. Jako rasowy chadziaj/słoik*(niepotrzebne skreślić) postanowiłem wybrać się w rodzinne strony. Niestety zawiedziony ubogą ofertą połączeń na kolei, postanowiłem udać się w tą podróż autobusem PKS. Na dworcu zastałem pełno ludzi mojego pokroju wierzących w spokojne zdeponowanie swoich bagaży w luku bagażowym autobusu i wygodne, samotne miejsce siedzące przy oknie. O sancta simplicitas! Ich wiara sięga wyżej niż słoneczny zenit. Po dopchaniu się do bagażnika i odstaniu w kolejce za biletem, udalo mi się zdobyć jedno z ostatnich wolnych miejsc. W pełnej ciał pasażerów i atakowanej przez promienie słoneczne aluminiowo-stalowej puszce temperatura wzrasta bardzo szybko, zaś wydzielany zewsząd dwutlenek węgla osiąga niebezpieczne stężenia...
Autobus sunie powoli ulicą Głogowską, mijany przez wesoło hałasujące bimby. Wraz z innymi autami tworzy on wielkiego korkowego węża, który leniwie opuszcza Stołeczne Miasto Poznań. Dopiero za Stęszewem nabierze on prędkości...
Miłego weekendu wszystkim życzę!
Pozdrawiam
Tympanistam
piątek, 14 czerwca 2013
Rajzefiber odc.3.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj, serdecznie zapraszam do komentowania, tej! :)